Jurand
ze Spychowa jest jednym z bohaterów powieści Henryka
Sienkiewicza pt. "Krzyżacy". Jurand był władcą
Spychowa, a zarazem wielkim mazowieckim rycerzem znanym
nie tylko w Królestwie Polskim, ale i wśród
Krzyżaków. Jesteśmy świadkami ewolucji postaci,
kochający ojciec i mąż
staje się pragnącym zemsty rycerzem, by na końcu
wybaczyć doznane krzywdy. Jurand jest postacią godna podziwu, gdyż
nie każdy potrafi wybaczyć jak on.
Jurand
ze Spychowa był bardzo postawnym mężczyzną. Miał
bujne, płowe włosy oraz takie same wąsy. Miał nieprzyjemną
twarz. Uwagę zwracała czarna przepaska, którą nosił, gdyż
stracił w walce oko, co sprawiało, że jego wzrok
był nieprzenikniony i tajemniczy. Zbyszko, gdy pierwszy
raz go zobaczył, odniósł takie wrażenie: "Zdawało
mu się, że oko to chce go przewiercić
na wylot, tak, że zmieszanie poczęło go znów
ogarniać...". Jurand ze Spychowa był bardzo silny
i sprawny fizycznie. Jako rycerz budził
u nieprzyjaciół grozę. Był gotowy na wszystko,
by walczyć w imię swoich racji i ideałów.
Był bardzo gwałtowny, zawzięty w gniewie, przebiegły
i odważny co w połączeniu z odwagą sprawiało,
że był groźnym przeciwnikiem. Jednak Jurand był nie
tylko groźnym, twardym rycerzem. Był również bardzo
wrażliwym człowiekiem.
Jurand
stracił swoją ukochaną żonę podczas swej nieobecności, podczas
ataku Krzyżaków na Złotoryję. To sprawiło, że pragnął
zemścić się na nieprzyjaciołach. Świat Juranda się zawalił,
kiedy stracił również jedyną córkę Danusię, którą bardzo
kochał. Danusia dorastając
coraz bardziej przypominała mu jej matkę, a jego żonę,
dlatego darzył ją szczególną miłością. Gdy nie
widział jej dłuższy czas, tęsknił i chciał
ją zobaczyć. Jurand bardzo rzadko się uśmiechał, chyba
że obok była Danusia. Gdy córka Juranda została
porwana, jej ojciec był bezradny i bezsilny wobec
tego faktu. Był świadomy tego, że nic nie może
zrobić, by jej pomóc i odzyskać swoją ukochaną
Danusię. Z miłości zapomniał o swoim honorze oraz chęci
zemsty i dał się poniżyć Krzyżakom, mimo iż wiedział,
że nie są oni uczciwi i tak łatwo nie oddadzą
Danusi. Kiedy dowiedział się, że rzeczywiście jej nie
wydadzą, wpadł w furię. Poniżony i ośmieszony, począł
zabijać wszystkich zgromadzonych. Za ten czyn dostał się do
więzienia. W niewoli nie myślał o sobie, lecz
o swojej córce. Zygfryd de Löwe rozkazał okaleczyć
więźnia. Jurand ze Spychowa stracił drugie oko, język oraz
prawą dłoń. Tak okaleczonego wypuszczono. Gdy tułał
się, spotkał Jagienkę. Rozpoznała go mimo tego, iż Jurand
bardzo się postarzał. Wychudły, zniedołężniały,
zarośnięty i kaleki otrzymał od dziewczyny pomoc. Dzięki
niej okaleczony rycerz przeżył. Pokochał Jagienkę jak własna
córkę . Ona z kolei wpłynęła na jego przemianę
duchową. Stał się bardzo pobożny, pokorny i ufny
w stosunku do Boga. Wówczas przypominał świętego. Jego
miłosierdzie pozwoliło mu zapomnieć własną nienawiść
i doznane krzywdy oraz wybaczyć najgorsze krzywdy. Przebaczył
Zygfrydowi, dzięki któremu stał się kaleką i darował
mu życie. Czyn Juranda zdziwił zebranych, gdyż nikt się nie
spodziewał, iż mógłby wybaczyć taką krzywdę. Jego oblicze
w chwili przebaczania jaśniało nieziemskim światłem. Jego
śmierć również była niezwykła. Umarł z uśmiechem
na ustach, gdyż wierzył, że w niebie czeka na niego
żona oraz córka, śmierć miała zatem spowodować spotkanie
z dwoma osobami, z którymi tęsknił i które mocno
kochał.
Osobiście
uważam Juranda za postać pełną podziwu i godności.
Szlachetny i dumny rycerz pokazuje, że mimo wszystko można
przebaczyć nawet najgorszemu wrogowi a osąd nad nim
pozostawić Bogu, któremu się bezgranicznie ufa. Uważam
również, że mimo, iż nie żyjemy w tych czasach
co on, może być przykładem dla człowieka
XXI wieku.
Autor: Karolina J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz